Zapowiadało się piękne południe w willi Mikaelson'ów. Słońce wdzierało się do salonu, gdzie siedziało troje braci. Elijah nie był specjalnie zadowolony tematem, a raczej planem Klausa, który opowiadał swój wymysł z niezwykłą dokładnością.
- Nie wiesz kim oni są, a chcesz wysłać tam swojego własnego brata? - w końcu przerwał monolog hybrydy najstarszy z braci.
- Przecież Kol nie ma nic przeciwko. Prawda bracie? - zwrócił się do najmłodszego wampira, który tylko przytaknął głową.
- Niklaus - warknął Elijah wstając ze swojego miejsca - to rodzeństwo pojawiło się tutaj znikąd, doskonale zdajesz sobie sprawę, że są niebezpieczni, a ty chcesz do nich wepchnąć Kola. - w jego głosie można było słyszeć zdenerwowanie. - A Marcel nie może wysłać tam kogoś ze swoich ludzi? - spytał po chwili.
- Ufam bardziej mojemu bratu, niż pierwszemu lepszemu wampirowi. Kol musi tylko zaprzyjaźnić się z bratem pięknej Evelyn. Z tego co wiem nasz brat zdążył go już poznać - Klaus również wstał - Mam nadzieję, że nie masz więcej pytań, bo uważam tę rozmowę na zakończoną - oznajmił i wyszedł.
"Dzisiaj zaczynam dobrą zabawę. Zdemaskuję tę dwójkę" pomyślał Kol. Był zadowolony, że jego brat właśnie go wybrał. Oczywiście wolałby ich od razu zabić, ale może później będzie mógł to zrobić. Tak, lubił mieć w rękach życie ludzkie. Zabijanie to jego hobby, jednak nie robił tego za często. Gdyby było inaczej Elijah od razu zasztyletowałby go. Chyba tylko to powstrzymywało go od popełniania tylu zbrodni.
- Dzisiaj też idziemy do tej knajpy? - spytał się mnie mój brat, który wychodził właśnie z łazienki. Na jego biodrach trzymał się biały ręcznik, a kropelki wody spływały po jego nagim torsie. Był diabelnie przystojny, aż czasami żałowałam, że jest moim bratem. Potrząsnął głową, a mokra ciecz z jego włosów znalazła się na mojej skórze. Wywróciłam oczami.
- Jeśli chcemy spotkać Klausa, to tak - mruknęłam. Wyminęłam brata pstrykając go jednocześnie w policzek.
Chciałam trochę rozejrzeć się po okolicy. Zawsze warto poznać teren potencjalnego wroga. Udałam się w stronę centrum. Miasto ożywa dopiero w godzinach wieczornych, ale idąc mijałam co jakiś czas jakąś osobę. Moją uwagę przykuł chłopak, wyglądał na mniej więcej dwadzieścia dwa lata. Szedł w przeciwnym kierunku co ja. Ubrany był zwyczajnie, ciemne jeansy i zwykły czarny t-shirt. Miał słuchawki w uszach, a jego włosy były ułożone w lekkim nieładzie. Nasze spojrzenia skrzyżowały się, a jego wzrok wręcz mnie przeszywał. Patrzył się na mnie trudnym do określenia spojrzeniem. Nie wiem dlaczego, ale byłam niemal pewna, że nie jest on zwykłym śmiertelnikiem. Mijając się przypadkiem lekko otarliśmy się ramionami. Przez moje ciało przeszedł elektryzujący dreszcz. To było co najmniej dziwne.
Nie miałam pojęcia gdzie iść. To miasto było dla mnie praktycznie obce. Miałam wrażenie, że powinnam iść teraz do tego baru, w którym byliśmy wczoraj. Zaufałam swojej intuicji bez problemu odnajdując drogę do pubu. W środku nie świeciło pustkami. Kilka stolików było zajętych, ale nie było nikogo interesującego. Nie było sensu marnować tutaj czasu. Odwróciłam się na pięcie i wpadłam w męskie ciało. Zerknęłam ku górze. Klaus.
- Evelyn - mruknął swoim niskim głosem patrząc mi prosto w oczy.
- Klaus - na moich ustach pojawiło się coś w stylu uśmiechu - przepraszam cię, ale już wychodzę - chciałam go wyminąć.
- Ale ja nalegam, żebyś została - chwycił mnie za nadgarstek. Jak on śmie? Posłałam mu gniewne spojrzenie. On nie wie co wyprawia.
- Nie mogę, spieszę się - miejsce, w którym mnie złapał rozgrzało się na tyle mocno, że go lekko poparzyłam. Puścił szybko mój nadgarstek wyraźnie zszokowany. Dobrze jest kontrolować żywioły.
- Do zobaczenia, Mikaelson - uśmiechnęłam się tryumfalnie klepiąc go po ramieniu. Wyminęłam go i szybko zniknęłam za drzwiami.
Nie minęło dwadzieścia minut, a ja z powrotem byłam w domu. Z salonu usłyszałam dwa męskie głosy. Powoli udałam się tam. Na sofie siedział mój brat wraz z kolesiem, którego mijałam. Co on do cholery tutaj robił?! Odchrząknęłam głośno, żeby zwrócić na siebie ich uwagę.
- Eve - zaczął Elliot wstając - szybko przyszłaś - podszedł do mnie.
- Kto to jest i co on tutaj robi? - warknęłam cicho by tylko on usłyszał. - On na pewno nie jest człowiekiem - dodałam jeszcze ciszej.
- Wiem. To brat Klausa - mruknął nie otwierając prawie ust - to część mojego planu, zaufaj mi.
Po tych słowach odsunął się ode mnie i powrócił do Mikaelson'a.
- Kol, to moja siostra Evelyn - zapoznał nas ze sobą. Młody mężczyzna wstał. Niechętnie wyciągnęłam ku niemu dłoń, którą on złapał i musnął swoimi ustami. No tak, dżentelmen.
- Kol Mikaelson - przedstawił się grzecznie, ale jego oczy miały taki dziwny błysk.
Nie angażowałam się bardzo w rozmowę Elliot'a z Pierwotnym. Cały czas przyglądałam się naszemu gościowi, który nie ukrywał się z zerkaniem w moją stronę. Muszę przyznać, że Kol jak i Klaus są diabelnie przystojni. Aż trudno wybrać który jest większym ideałem. Nie znała planu jego brata, ale domyślała się też, że Kol nie jest tutaj po prostu ze swojej dobrej woli. To znaczy miałam takie wrażenie, ale zawsze mogłam się mylić.
- Eve - z przemyśleń wyrwał mnie głos brata - idziesz z nami? - jego ton wskazywał, że nie chce odmowy. Westchnęłam cicho i kiwnęłam głową. Przynajmniej będę miała oko na tą dwójkę, bo nie wiadomo bo może się stać.
Niklaus krążył po pomieszczeniu cały czas wpatrując się w swoją dłoń. Był na niej czerwony ślad po oparzeniu. Jak ona to zrobiła? Był wściekły. Teraz tym bardziej zależało mu na zdemaskowaniu tego podejrzanego rodzeństwa.
- Klaus, nie idziesz? - spytał Marcel, który wszedł do pokoju. Pierwotny nawet się na niego spojrzał. - W co ty się tak wpatrujesz? - warknął podchodząc bliżej - Co to do cholery jest? - wskazał dłonią na oparzenie.
- Evelyn Hyland - mruknął po nosem - wydaje mi się, że ona nie jest tylko wampirem tak jak podejrzewaliśmy. Ona ukrywa coś jeszcze. Oparzyła mnie swoją własną skórą - zacisnął dłonie w pięści, syknął z bólu - To się nie chce goić - szepnął. - Marcel, powiedz Kol'owi, że musi jak najszybciej dowiedzieć się wszystkiego o tym rodzeństwu.
- W tej chwili to niemożliwe. Kol właśnie jest z tą dwójką w barze...
Siemka ;) Jak Wam się podoba szablon? Według mnie jest śliczny. Wykonała go Cara z Graphicpoison, za co bardzo dziękuję ^^ Co do rozdziału to jestem średnio zadowolona. W głowie miałam to rozplanowane inaczej. Jednak mam nadzieję, że nie jest tragicznie i nie zrobiłam wielu błędów ;3
- Niklaus - warknął Elijah wstając ze swojego miejsca - to rodzeństwo pojawiło się tutaj znikąd, doskonale zdajesz sobie sprawę, że są niebezpieczni, a ty chcesz do nich wepchnąć Kola. - w jego głosie można było słyszeć zdenerwowanie. - A Marcel nie może wysłać tam kogoś ze swoich ludzi? - spytał po chwili.
- Ufam bardziej mojemu bratu, niż pierwszemu lepszemu wampirowi. Kol musi tylko zaprzyjaźnić się z bratem pięknej Evelyn. Z tego co wiem nasz brat zdążył go już poznać - Klaus również wstał - Mam nadzieję, że nie masz więcej pytań, bo uważam tę rozmowę na zakończoną - oznajmił i wyszedł.
"Dzisiaj zaczynam dobrą zabawę. Zdemaskuję tę dwójkę" pomyślał Kol. Był zadowolony, że jego brat właśnie go wybrał. Oczywiście wolałby ich od razu zabić, ale może później będzie mógł to zrobić. Tak, lubił mieć w rękach życie ludzkie. Zabijanie to jego hobby, jednak nie robił tego za często. Gdyby było inaczej Elijah od razu zasztyletowałby go. Chyba tylko to powstrzymywało go od popełniania tylu zbrodni.
***
- Dzisiaj też idziemy do tej knajpy? - spytał się mnie mój brat, który wychodził właśnie z łazienki. Na jego biodrach trzymał się biały ręcznik, a kropelki wody spływały po jego nagim torsie. Był diabelnie przystojny, aż czasami żałowałam, że jest moim bratem. Potrząsnął głową, a mokra ciecz z jego włosów znalazła się na mojej skórze. Wywróciłam oczami.
- Jeśli chcemy spotkać Klausa, to tak - mruknęłam. Wyminęłam brata pstrykając go jednocześnie w policzek.
Chciałam trochę rozejrzeć się po okolicy. Zawsze warto poznać teren potencjalnego wroga. Udałam się w stronę centrum. Miasto ożywa dopiero w godzinach wieczornych, ale idąc mijałam co jakiś czas jakąś osobę. Moją uwagę przykuł chłopak, wyglądał na mniej więcej dwadzieścia dwa lata. Szedł w przeciwnym kierunku co ja. Ubrany był zwyczajnie, ciemne jeansy i zwykły czarny t-shirt. Miał słuchawki w uszach, a jego włosy były ułożone w lekkim nieładzie. Nasze spojrzenia skrzyżowały się, a jego wzrok wręcz mnie przeszywał. Patrzył się na mnie trudnym do określenia spojrzeniem. Nie wiem dlaczego, ale byłam niemal pewna, że nie jest on zwykłym śmiertelnikiem. Mijając się przypadkiem lekko otarliśmy się ramionami. Przez moje ciało przeszedł elektryzujący dreszcz. To było co najmniej dziwne.
Nie miałam pojęcia gdzie iść. To miasto było dla mnie praktycznie obce. Miałam wrażenie, że powinnam iść teraz do tego baru, w którym byliśmy wczoraj. Zaufałam swojej intuicji bez problemu odnajdując drogę do pubu. W środku nie świeciło pustkami. Kilka stolików było zajętych, ale nie było nikogo interesującego. Nie było sensu marnować tutaj czasu. Odwróciłam się na pięcie i wpadłam w męskie ciało. Zerknęłam ku górze. Klaus.
- Evelyn - mruknął swoim niskim głosem patrząc mi prosto w oczy.
- Klaus - na moich ustach pojawiło się coś w stylu uśmiechu - przepraszam cię, ale już wychodzę - chciałam go wyminąć.
- Ale ja nalegam, żebyś została - chwycił mnie za nadgarstek. Jak on śmie? Posłałam mu gniewne spojrzenie. On nie wie co wyprawia.
- Nie mogę, spieszę się - miejsce, w którym mnie złapał rozgrzało się na tyle mocno, że go lekko poparzyłam. Puścił szybko mój nadgarstek wyraźnie zszokowany. Dobrze jest kontrolować żywioły.
- Do zobaczenia, Mikaelson - uśmiechnęłam się tryumfalnie klepiąc go po ramieniu. Wyminęłam go i szybko zniknęłam za drzwiami.
Nie minęło dwadzieścia minut, a ja z powrotem byłam w domu. Z salonu usłyszałam dwa męskie głosy. Powoli udałam się tam. Na sofie siedział mój brat wraz z kolesiem, którego mijałam. Co on do cholery tutaj robił?! Odchrząknęłam głośno, żeby zwrócić na siebie ich uwagę.
- Eve - zaczął Elliot wstając - szybko przyszłaś - podszedł do mnie.
- Kto to jest i co on tutaj robi? - warknęłam cicho by tylko on usłyszał. - On na pewno nie jest człowiekiem - dodałam jeszcze ciszej.
- Wiem. To brat Klausa - mruknął nie otwierając prawie ust - to część mojego planu, zaufaj mi.
Po tych słowach odsunął się ode mnie i powrócił do Mikaelson'a.
- Kol, to moja siostra Evelyn - zapoznał nas ze sobą. Młody mężczyzna wstał. Niechętnie wyciągnęłam ku niemu dłoń, którą on złapał i musnął swoimi ustami. No tak, dżentelmen.
- Kol Mikaelson - przedstawił się grzecznie, ale jego oczy miały taki dziwny błysk.
Nie angażowałam się bardzo w rozmowę Elliot'a z Pierwotnym. Cały czas przyglądałam się naszemu gościowi, który nie ukrywał się z zerkaniem w moją stronę. Muszę przyznać, że Kol jak i Klaus są diabelnie przystojni. Aż trudno wybrać który jest większym ideałem. Nie znała planu jego brata, ale domyślała się też, że Kol nie jest tutaj po prostu ze swojej dobrej woli. To znaczy miałam takie wrażenie, ale zawsze mogłam się mylić.
- Eve - z przemyśleń wyrwał mnie głos brata - idziesz z nami? - jego ton wskazywał, że nie chce odmowy. Westchnęłam cicho i kiwnęłam głową. Przynajmniej będę miała oko na tą dwójkę, bo nie wiadomo bo może się stać.
***
Niklaus krążył po pomieszczeniu cały czas wpatrując się w swoją dłoń. Był na niej czerwony ślad po oparzeniu. Jak ona to zrobiła? Był wściekły. Teraz tym bardziej zależało mu na zdemaskowaniu tego podejrzanego rodzeństwa.
- Klaus, nie idziesz? - spytał Marcel, który wszedł do pokoju. Pierwotny nawet się na niego spojrzał. - W co ty się tak wpatrujesz? - warknął podchodząc bliżej - Co to do cholery jest? - wskazał dłonią na oparzenie.
- Evelyn Hyland - mruknął po nosem - wydaje mi się, że ona nie jest tylko wampirem tak jak podejrzewaliśmy. Ona ukrywa coś jeszcze. Oparzyła mnie swoją własną skórą - zacisnął dłonie w pięści, syknął z bólu - To się nie chce goić - szepnął. - Marcel, powiedz Kol'owi, że musi jak najszybciej dowiedzieć się wszystkiego o tym rodzeństwu.
- W tej chwili to niemożliwe. Kol właśnie jest z tą dwójką w barze...
Siemka ;) Jak Wam się podoba szablon? Według mnie jest śliczny. Wykonała go Cara z Graphicpoison, za co bardzo dziękuję ^^ Co do rozdziału to jestem średnio zadowolona. W głowie miałam to rozplanowane inaczej. Jednak mam nadzieję, że nie jest tragicznie i nie zrobiłam wielu błędów ;3