Nasze motory gnały przez niemalże puste ulice. Nic dziwnego, w końcu to był wieczór. Większość ludzi siedziała teraz w domu lub spędzali czas w klubie pijąc bez oporu. Razem z moim bratem kupiliśmy dużą posiadłość w Nowym Orleanie. Dlaczego akurat tam? To proste. W żadnym innym mieście nie żyje tyle wampirów co tutaj. Chcemy "trochę" zabawić się z nimi. To taka nasza forma rozrywki.
Zatrzymaliśmy nasze motocykle przed barem często odwiedzanym przez wampiry. Zanim tu przyjechaliśmy dowiedzieliśmy się niemal wszystkiego o tym miejscu. To jest bardzo istotne, żeby wybadać teren. Zawiesiłam kask na kierownicy, pozwalając moim blond włosom swobodnie opadać na ramiona i plecy. Rozpięłam skórzaną kurtkę po czym spojrzałam się na brata. Skinął głową w moim kierunku i pewnym siebie krokiem weszliśmy do środka. Pub był zapełniony. Jakiś słaby zespół przygrywał pijącym alkohol, niektórzy kołysali się w rytm muzyki. Elliot chwycił mnie za łokieć ciągnąc w stronę baru. Od razu wzbudziliśmy zainteresowanie. W sumie nic dziwnego. Wyróżniam się swoim niemalże idealnym wyglądem, z resztą Elliot też jest niczego sobie. Na moich ustach malował się trochę cyniczny uśmieszek. U barmana zamówiliśmy dwa kieliszki wódki, które wypiliśmy wspólnie. Czułam na sobie spojrzenia wampirów, tylko czekałam aż któryś z nich odważy się podejść.
- I co sądzisz, siostrzyczko? - do moich uszu dobiegł głos Elliot'a.
- Będzie interesująco. - mruknęłam zamawiając jeszcze jedną kolejkę. Zaśmiałam się krótko.
Wypiłam jeszcze kilka kieliszków. Mój brat zniknął gdzieś w tłumie. Pewnie szukał jakiejś panienki, żeby wypić jej krew. Co jakiś czas odwracałam się, żeby kontrolować sytuację jaka ma miejsce w pomieszczeniu. O dziwo zrobiło się mniej tłoczno. Ludzie nadal się na mnie dziwnie patrzyli, na co ja czasami odpowiadałam im złośliwym uśmieszkiem.
- Czemu taka piękna dama jak ty, siedzi tutaj sama? - brytyjski akcent nieznajomego sprawił, że od razu wlepiłam w niego swój wzrok. Stał przy mnie wysoki mężczyzna, a raczej wampir, o włosach koloru ciemnego blondu i niebieskich oczach. Po nonszalanckim uśmiechu od razu rozpoznałam, że był to Klaus Mikaelson we własnej osobie. - Przyłącz się do mnie i mojego przyjaciela.
Chciał położyć dłoń na moim ramieniu, ale wyprzedziłam go łapiąc jego przedramię dosyć mocno.
- Z ogromną przyjemnością, panie Mikaelson. - zaakcentowałam ostatnie słowo, żeby dać mu do zrozumienia, że wiem kim on jest. Na dźwięk swojego nazwiska wyprostował się zadowolony.
Zsunęłam się z barowego krzesła i ruszyłam przed Niklausem do stolika przy którym siedział wraz ze swoim znajomym. Jego towarzysz przyglądał mi się nieufnie, co chwilę zerkając na Pierwotnego.
- Poznaj mojego przyjaciela, Marcela. - mulat niepewnie ucałował moją dłoń. Usiadłam przy wolnym miejscu.
- Evelyn Hyland. Miło mi cię poznać. - mruknęłam. Zauważyłam, że Niklaus nie może oderwać ode mnie wzroku. To dobrze.
- Co cię sprowadza do Nowego Orleanu? - spytał w końcu Marcel popijając burbon.
- Razem z bratem przyjechaliśmy tutaj dla rozrywki. Myślę, że tak to można ująć. - mówiąc to patrzyłam się cały czas na pierwotnego. Niech myśli, że jestem nim zainteresowana. Będzie zabawnie.
Rozejrzałam się po pubie szukając Elliot'a, ale on przepadł. No trudno. Nie będzie miał zaszczytu poznania wielkiego Klausa Mikaelson'a. Jego "ogromna" strata. Bez słowa chwyciłam szklankę wampira i wzięłam łyka. Może in on jest dobrze wychowany, ale ja nie należę do takich osób, mimo, że żyję na tym świecie ponad dwa tysiące lat. Rozmowa była powiedzmy, że interesująca. Po prostu Marcel patrzył się na mnie nieprzyjemnie. Irytował mnie. Najchętniej skręciłabym mu kark.
- Powinnam już iść. Muszę znaleźć swojego brata. - wstałam od stolika. - Miło mi było was poznać. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy. - posłałam uśmiech Klausowi i odeszłam.
Mimo, że byłam odwrócona do nich tyłem i tak wiedziałam, że odprowadzają mnie wzrokiem. Wszyscy zawsze tak robili.
Klaus wpatrywał się w swoją szklankę burbonu, wyraźnie zamyślony. Nie zwracał kompletnie uwagi na Marcela, który próbował nawiązać z nim jakikolwiek kontakt. Jedyne, co siedziało teraz w głowie Pierwotnego to postać Evelyn. Nic o niej nie wiedział, a ona musiała o nim wiele słyszeć. To było takie irytujące. Ona zawsze wiedział wszystko o wszystkich, a tu nagle pojawia się znikąd piękna, długonoga blondynka, której zamiarów nikt nie zna. Musi się jej przyjrzeć, i jej bratu też. Od razu widać, że Evelyn nie jest człowiekiem, zatem jej brat też nim nie jest. Więc kim oni są, jak nie ludźmi? Trzeba się tego dowiedzieć. Mikaelson postanowił wysłać kogoś na zwiady, ale nie wiedział kto najlepiej spełni to zadanie.
- Bracie. - usłyszał głos dochodzący zza jego pleców. Dopiero to wyrwało go z transu. Obejrzał się przez ramię. Kol. Na twarzy Niklausa pojawił się uśmiech. Mój młodszy braciszek nada się idealnie, pomyślał wampir.
Kol Mikaelson był wysokim, dobrze zbudowanym wampirem o czekoladowym spojrzeniu i brązowych włosach. Wielu uważało, że jest niemal idealną kopią swojego starszego brata, Elijah. Na tym podobieństwa się kończyły. Charakter najmłodszego z braci Mikaelson był trudny do określenia. Z jednej strony czarujący dżentelmen, a z drugiej psychopata mający ochotę zniszczyć wszystkich i wszystko. Oczywiście ta druga strona pojawiała się o wiele rzadziej od pierwszej. Jednak dominowała u niego stanowczość, tajemniczość i pewność siebie. Nie zapominajmy o seksowym spojrzeniu, które sprawiało, że kobiety miały sucho w gardle. Ale Kol Mikaelson był wampirem zimnym jak lód, bez serca. Nigdy nie kochał żadnej kobiety i na żadną nie zwracał jakoś szczególnie uwagi. Dla niego jak już to liczyły się przygody na jedną noc.
- Kol, mam dla ciebie zadanie. - odparł po chwili Klaus, a uśmieszek nie znikał z jego ust.
- Kurwa, Elliot, gdzie ty byłeś?! - warknęłam na brata, który stał na zewnątrz lokalu paląc papierosa. Nie zareagował na moje słowa. - Tylko nie mów, że pozabijałeś połowę małolat z tej knajpy!- wyrwałam mu szlug z ust i cisnęłam nim o ziemię ze złością.
Spojrzał się na mnie gniewnie, a w jego oczach dostrzegłam niebieską poświatę. Zaraz coś głupiego wymyśli. Znam go za dobrze, żeby inaczej twierdzić. Widziałam jak jego dłonie prostują się w palcach, zaraz zaatakuje. Byłam przygotowana na obronę.
- Opanuj się. Chyba nie chcesz zaraz pierwszego dnia przynieść nam kłopotów tak jak to było w Mystic Falls, huh? - syknęłam robiąc krok w jego stronę. Poczułam, że chodnik na którym stoję stał się mokry. Zaczyna się. - Przestań, idioto! - niemal krzyknęłam. Położyłam dłonie na jego barkach wbijając paznokcie w jego skórę.
- Ja pierdolę, Eve. - syknął przez zaciśnięte zęby. No nareszcie coś powiedział. - Nie musisz mnie niańczyć, wiem co robię. Panuję nad sobą. - wywrócił oczami na znak niezadowolenia. - Lepiej opowiedz mi co się wydarzyło podczas naszej rozłąki. - strząsnął moje ręce z jego barków. Na mojej twarzy pojawiła się zadowolona mina.
- Opowiem ci w domu. Tak będzie bezpieczniej, braciszku. - chwyciłam jego rękę na wysokości łokcia i pociągnęłam go w stronę naszych maszyn.
Zatrzymaliśmy nasze motocykle przed barem często odwiedzanym przez wampiry. Zanim tu przyjechaliśmy dowiedzieliśmy się niemal wszystkiego o tym miejscu. To jest bardzo istotne, żeby wybadać teren. Zawiesiłam kask na kierownicy, pozwalając moim blond włosom swobodnie opadać na ramiona i plecy. Rozpięłam skórzaną kurtkę po czym spojrzałam się na brata. Skinął głową w moim kierunku i pewnym siebie krokiem weszliśmy do środka. Pub był zapełniony. Jakiś słaby zespół przygrywał pijącym alkohol, niektórzy kołysali się w rytm muzyki. Elliot chwycił mnie za łokieć ciągnąc w stronę baru. Od razu wzbudziliśmy zainteresowanie. W sumie nic dziwnego. Wyróżniam się swoim niemalże idealnym wyglądem, z resztą Elliot też jest niczego sobie. Na moich ustach malował się trochę cyniczny uśmieszek. U barmana zamówiliśmy dwa kieliszki wódki, które wypiliśmy wspólnie. Czułam na sobie spojrzenia wampirów, tylko czekałam aż któryś z nich odważy się podejść.
- I co sądzisz, siostrzyczko? - do moich uszu dobiegł głos Elliot'a.
- Będzie interesująco. - mruknęłam zamawiając jeszcze jedną kolejkę. Zaśmiałam się krótko.
Wypiłam jeszcze kilka kieliszków. Mój brat zniknął gdzieś w tłumie. Pewnie szukał jakiejś panienki, żeby wypić jej krew. Co jakiś czas odwracałam się, żeby kontrolować sytuację jaka ma miejsce w pomieszczeniu. O dziwo zrobiło się mniej tłoczno. Ludzie nadal się na mnie dziwnie patrzyli, na co ja czasami odpowiadałam im złośliwym uśmieszkiem.
- Czemu taka piękna dama jak ty, siedzi tutaj sama? - brytyjski akcent nieznajomego sprawił, że od razu wlepiłam w niego swój wzrok. Stał przy mnie wysoki mężczyzna, a raczej wampir, o włosach koloru ciemnego blondu i niebieskich oczach. Po nonszalanckim uśmiechu od razu rozpoznałam, że był to Klaus Mikaelson we własnej osobie. - Przyłącz się do mnie i mojego przyjaciela.
Chciał położyć dłoń na moim ramieniu, ale wyprzedziłam go łapiąc jego przedramię dosyć mocno.
- Z ogromną przyjemnością, panie Mikaelson. - zaakcentowałam ostatnie słowo, żeby dać mu do zrozumienia, że wiem kim on jest. Na dźwięk swojego nazwiska wyprostował się zadowolony.
Zsunęłam się z barowego krzesła i ruszyłam przed Niklausem do stolika przy którym siedział wraz ze swoim znajomym. Jego towarzysz przyglądał mi się nieufnie, co chwilę zerkając na Pierwotnego.
- Poznaj mojego przyjaciela, Marcela. - mulat niepewnie ucałował moją dłoń. Usiadłam przy wolnym miejscu.
- Evelyn Hyland. Miło mi cię poznać. - mruknęłam. Zauważyłam, że Niklaus nie może oderwać ode mnie wzroku. To dobrze.
- Co cię sprowadza do Nowego Orleanu? - spytał w końcu Marcel popijając burbon.
- Razem z bratem przyjechaliśmy tutaj dla rozrywki. Myślę, że tak to można ująć. - mówiąc to patrzyłam się cały czas na pierwotnego. Niech myśli, że jestem nim zainteresowana. Będzie zabawnie.
Rozejrzałam się po pubie szukając Elliot'a, ale on przepadł. No trudno. Nie będzie miał zaszczytu poznania wielkiego Klausa Mikaelson'a. Jego "ogromna" strata. Bez słowa chwyciłam szklankę wampira i wzięłam łyka. Może in on jest dobrze wychowany, ale ja nie należę do takich osób, mimo, że żyję na tym świecie ponad dwa tysiące lat. Rozmowa była powiedzmy, że interesująca. Po prostu Marcel patrzył się na mnie nieprzyjemnie. Irytował mnie. Najchętniej skręciłabym mu kark.
- Powinnam już iść. Muszę znaleźć swojego brata. - wstałam od stolika. - Miło mi było was poznać. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy. - posłałam uśmiech Klausowi i odeszłam.
Mimo, że byłam odwrócona do nich tyłem i tak wiedziałam, że odprowadzają mnie wzrokiem. Wszyscy zawsze tak robili.
***
Klaus wpatrywał się w swoją szklankę burbonu, wyraźnie zamyślony. Nie zwracał kompletnie uwagi na Marcela, który próbował nawiązać z nim jakikolwiek kontakt. Jedyne, co siedziało teraz w głowie Pierwotnego to postać Evelyn. Nic o niej nie wiedział, a ona musiała o nim wiele słyszeć. To było takie irytujące. Ona zawsze wiedział wszystko o wszystkich, a tu nagle pojawia się znikąd piękna, długonoga blondynka, której zamiarów nikt nie zna. Musi się jej przyjrzeć, i jej bratu też. Od razu widać, że Evelyn nie jest człowiekiem, zatem jej brat też nim nie jest. Więc kim oni są, jak nie ludźmi? Trzeba się tego dowiedzieć. Mikaelson postanowił wysłać kogoś na zwiady, ale nie wiedział kto najlepiej spełni to zadanie.
- Bracie. - usłyszał głos dochodzący zza jego pleców. Dopiero to wyrwało go z transu. Obejrzał się przez ramię. Kol. Na twarzy Niklausa pojawił się uśmiech. Mój młodszy braciszek nada się idealnie, pomyślał wampir.
Kol Mikaelson był wysokim, dobrze zbudowanym wampirem o czekoladowym spojrzeniu i brązowych włosach. Wielu uważało, że jest niemal idealną kopią swojego starszego brata, Elijah. Na tym podobieństwa się kończyły. Charakter najmłodszego z braci Mikaelson był trudny do określenia. Z jednej strony czarujący dżentelmen, a z drugiej psychopata mający ochotę zniszczyć wszystkich i wszystko. Oczywiście ta druga strona pojawiała się o wiele rzadziej od pierwszej. Jednak dominowała u niego stanowczość, tajemniczość i pewność siebie. Nie zapominajmy o seksowym spojrzeniu, które sprawiało, że kobiety miały sucho w gardle. Ale Kol Mikaelson był wampirem zimnym jak lód, bez serca. Nigdy nie kochał żadnej kobiety i na żadną nie zwracał jakoś szczególnie uwagi. Dla niego jak już to liczyły się przygody na jedną noc.
- Kol, mam dla ciebie zadanie. - odparł po chwili Klaus, a uśmieszek nie znikał z jego ust.
***
- Kurwa, Elliot, gdzie ty byłeś?! - warknęłam na brata, który stał na zewnątrz lokalu paląc papierosa. Nie zareagował na moje słowa. - Tylko nie mów, że pozabijałeś połowę małolat z tej knajpy!- wyrwałam mu szlug z ust i cisnęłam nim o ziemię ze złością.
Spojrzał się na mnie gniewnie, a w jego oczach dostrzegłam niebieską poświatę. Zaraz coś głupiego wymyśli. Znam go za dobrze, żeby inaczej twierdzić. Widziałam jak jego dłonie prostują się w palcach, zaraz zaatakuje. Byłam przygotowana na obronę.
- Opanuj się. Chyba nie chcesz zaraz pierwszego dnia przynieść nam kłopotów tak jak to było w Mystic Falls, huh? - syknęłam robiąc krok w jego stronę. Poczułam, że chodnik na którym stoję stał się mokry. Zaczyna się. - Przestań, idioto! - niemal krzyknęłam. Położyłam dłonie na jego barkach wbijając paznokcie w jego skórę.
- Ja pierdolę, Eve. - syknął przez zaciśnięte zęby. No nareszcie coś powiedział. - Nie musisz mnie niańczyć, wiem co robię. Panuję nad sobą. - wywrócił oczami na znak niezadowolenia. - Lepiej opowiedz mi co się wydarzyło podczas naszej rozłąki. - strząsnął moje ręce z jego barków. Na mojej twarzy pojawiła się zadowolona mina.
- Opowiem ci w domu. Tak będzie bezpieczniej, braciszku. - chwyciłam jego rękę na wysokości łokcia i pociągnęłam go w stronę naszych maszyn.
Rozdział króciutki, który właściwie nie wnosi nic ciekawego w tą historię. No ale jakoś trzeba zacząć ;)
aaaj ♥ wspaniały rozdział ♥ świetnie opisujesz każde zdarzenie ! ^^ czekam na drugi rozdział =)
OdpowiedzUsuńps: zapraszam do mnie http://give-me-the-moment.blogspot.com/ :D
UsuńWow, niesamowity. To pierwsze opowiadanie, które czytam z tego typu bohaterami (wcześniej czytałam jedynie opowiadania o One Direction), jednak jestem zdecydowanie zachwycona. To co piszesz.. jest niesamowite. Jak już się zacznie czytać, nie da się przestać i nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo czekam na kolejną część. Jednak znalazłam błędy, niewiele, ale jednak. Pierwszy to "OSOBY nadal się na mnie dziwnie PATRZYLI". Zamiast "patrzyli" powinno być "patrzały" lub zamiast "osoby" powinnaś zastosować "ludzie". Dalej nie doszukałam się już błędów językowych, a interpunkcyjnych. Chodzi mi głównie o dialogi, w większości przypadków źle je zapisujesz. Tutaj masz wszystko doskonale opisane http://www.ekorekta24.pl/proza/130-interpunkcja-w-dialogach-czyli-jak-poprawnie-zapisywac-dialogi Sama dzięki temu poradnikowi nauczyłam się dobrego zapisywania dialogów, bo wcześniej miałam z tym ogromne trudności (zwłaszcza kiedy stawiać kropkę, a kiedy nie). To tyle z moich uwag. Życzę powodzenia w dalszym pisaniu i mam nadzieję, że już niebawem pojawi się drugi rozdział! ^^
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za te miłe słowa ;) Od razu poprawiłam mój błąd. Chyba wynikał on z niedopatrzenia, chociaż sama nie wiem. Ale dziękuję za zwrócenie uwagi ^^ Od razu zabieram się do czytania poradnika, bo wiem, że dialogi nigdy nie należały do moich mocnych stron. Jeszcze raz bardzo dziękuję ;3
UsuńFajne ;d Czekam na następny rozdział ( jak zwykle ) Tylko się nie rozmyśl co do pisania go ( też jak zwykle xd ) !
OdpowiedzUsuńSwietny blog tez zapraszm do mnie :
OdpowiedzUsuń- http://vampirepeopleninadobrev.blogspot.co.uk/
- http://tyijanazwasze.blogspot.co.uk/
- http://thevampiredariesandzianina.blogspot.co.uk/